Zamknij

Człowiek z żelaza - starszy kapral Jacek Gniot z 83 blp w Grudziądzu

07:48, 04.09.2021 Rozmawiała Ppor. Julia Rozworowska 83 blp Aktualizacja: 10:34, 04.09.2021
Skomentuj

W minioną niedzielę (29.09.) w zawodach Enea Bydgoszcz Triathlon na dystansie 1/2 IM w swojej kategorii wiekowej (M50) zajął pierwsze miejsce. W ogólnej klasyfikacji był szósty, a w kategorii Enea Bydgoszcz Triathlon CUP był trzeci (klasyfikacja za dwa starty w lipcu i sierpniu – łączny czas).

Na co dzień pracuje w Wojskowych Zakładach Uzbrojenia S.A na stanowisku Zastępca Kierownika Działu Kontroli Jakości.

Prywatnie jest mężem i ojcem.

W wolnym czasie zaś zajmuje się przełamywaniem własnych słabości i uczestnictwem w zawodach sportowych. Wziął już udział w ponad 60 zawodach triathlonowych w tym 11 na dystansie Iron Mana *(3,8 km pływni, 180 km jazdy na rowerze i 42,195 km biegu). Dodatkowo zdobył koronę maratonów polskich i czynnie uczestniczy w wielu innych zawodach biegowych i duathlonowych.

Skąd wziął się sport w twoim życiu?

Ze sportem miałem do czynienia chyba od zawsze. W podstawówce ćwiczyłem JUDO. Później już w dorosłości byłem opiekunem jednego z dobrze zapowiadających się grudziądzkich żużlowców. Tak mnie to wciągnęło, że postanowiłem sam spróbować. Zrobiłem licencję w wieku 26 lat. Chyba nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń. Trzeba tylko chcieć i ciężko pracować. Z moim braniem udziału w zawodach „Iron Mena” było dokładnie tak samo. Zacząłem biegać, bo żona zaprosiła mnie do jakiejś grupy biegowej. A później potoczyło się już samo. Miałem wtedy 42 lata.

To chyba trochę późno, jak na takie wymagające treningi? Nie bałeś się, że nie dasz rady?

Ze sportowcami to już tak jest, że tylko nieliczni to urodzone talenty. Pozostali to osoby, które bardzo ciężko pracują ale również mają efekty. Ja właśnie należę do tych drugich. Muszę ciężko pracować, aby osiągnąć wynik. Nic w życiu nie jest za darmo. Stawałem kilkukrotnie na przysłowiowym pudle i to jest nagroda warta każdego poświęcenia. Tych emocji nie da się opisać.

A żeby stanąć na pudle, to?

Trzeba trenować. Triathlon to trzy  bardzo wymagające dyscypliny: pływanie, jazda na rowerze i bieg. W każdą z tych aktywności są  zaangażowane inne partie mięśni, a więc trzeba być ogólnie bardzo sprawnym. Ja przygotowuję się do zawodów przez cały rok. Najbardziej wymagający jest sezon zimowy. Wtedy na treningach spędzam blisko 20 godzin tygodniowo. Rano jeszcze przed pracą codziennie pływam  dystans 4 kilometrów. Następnie idę do pracy. Po pracy drugi trening biegam lub jeżdżę na rowerze. Czasami również robię tzw. zakładkę: rower- bieg lub wplatam zajęcia na siłowni.  Na ten popołudniowy trening poświęcam od 1 do 3 godzin.

Masz czas na sen?

Nie ma lepszej regeneracji niż dobry sen. To jest podstawa. Śpię pomiędzy 7 a 9 godzin. To jest mój świadomy wybór. Chcę trenować i osiągać wyniki dlatego muszę mieć czas na treningi i sen. Nie oglądam seriali, nie gram w gry komputerowe. Sukces, to kwestia wyboru priorytetów. Każdy z nas ma wybór.

A co z dietą i suplementami? Jak to u ciebie wygląda?

Póki co nie przestrzegam żadnej dedykowanej diety. Jem co mam na talerzu, ale unikam wysoko przetworzonej żywności. Przy takich treningach metabolizm jest tak rozkręcony, że spala się praktycznie wszystko, ale unikam śmieciowego jedzenia. Co nie oznacza, że nie zdarzają mi się jedzeniowe grzeszki typu szybki fast food czy cola. Na treningu spalę od 1000 do 2500 kalorii, a więc muszę się odżywiać, aby nie palić mięśni. Najważniejsza jest świadomość i słuchanie własnego ciała. Co do suplementów, to używam ich w niezbędnym minimum. Robię to dla własnego zdrowia.

Cofnijmy się w czasie i zdradź proszę,  jak, od tzw. kuchni wyglądały twoje początki?

Oj nie było od razu na medal. Pamiętam mój pierwszy udział w triathlonie, w Bydgoszczy. Już praktycznie na samym początku chciałem zrezygnować. Nie dawałem rady. Chciałem wyjść z wody i już do niej nie wracać. Ale wszędzie było pełno znajomych. Przemogłem to. Pamiętam do pory błąd w pływaniu. To że wszedłem w rytm płynącego tłumu i machałem rękami jak oni. A każdy ma przecież swój wewnętrzny zegar i musi płynąć po swojemu. To mnie bardzo zmęczyło. Później na rowerze tak strasznie bolał mnie brzuch. Uprawianie sportu to przede wszystkim ludzkie reakcje. Niektórzy wymiotują, inni marzą o papierze toaletowym. Taki już jest sport i początki w jego uprawianiu.

Dlaczego wstąpiłeś do WOT?

To był całkowity spontan. Moi koledzy z pracy służą. Moja żona i jej koleżanki chciały się zapisać, a ja zwyczajnie to zrobiłem. Jestem z tego pokolenia, które odsłużyło służbę zasadniczą i już jakieś pojęcie o wojsku ma. To z czym się tutaj zetknąłem to bardzo ciekawe doświadczenie. Ojczyzna jest dla mnie bardzo ważna, nie wykrzykuję, że jestem  patriotą, bo jest mi trudno znaleźć dobrą definicję patriotyzmu. Ale ważne jest dla mnie by być w gotowości, by służyć Polsce i bronić jej granic, a także pomagać lokalnemu społeczeństwu. Chyba właśnie po to wstąpiłem do WOT.

Czy każdy może być „Iron Menem”?

Oczywiście, ale najważniejsze jest zdrowie i zaangażowanie. Podstawą wszystkiego jest systematyczność. Trzeba różnicować treningi i bodźcować organizm. Aby osiągać dobre wyniki trzeba korzystać z doświadczenia innych. Moim mistrzem jest Skarżyński z książką: „Biegam przez życie”. To  jest mój pierwszy biegowy regulamin. Nawet teraz często wracam do tej pozycji. Polecam wszystkim. Od systematyczności i samodyscypliny zaczyna się każdy sukces.

Czego życzy się komuś, kto jest z „z żelaza”? I kiedy następne zawody?

Tylko zdrowia. Z całą resztą poradzę sobie sam. Sukces zaczyna się w głowie. Trzymajcie za mnie kciuki 4-5 września na Mistrzostwach Polski na pełnym dystansie IM (Iron Man) w Malborku. Zrobię wszystko, aby i tym razem wrócić z medalem Mistrzostw Polski.

(Rozmawiała Ppor. Julia Rozworowska 83 blp)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%