Zamknij

Dwa medale Mistrzostw Polski w karate dla żołnierza z Grudziądza

09:07, 14.06.2022 ppor. Julia Rozworowska Aktualizacja: 16:09, 14.06.2022
Skomentuj

Kpr. Nikoletta Dzióba z 83 batalionu lekkiej piechoty z Grudziądza (8 Kujawsko-Pomorska Brygada Obrony Terytorialnej), w miniony weekend wywalczyła wicemistrzostwo Polski w kumite indywidulanym kobiet i brązowy medal w w kumite drużynowym kobiet.

Trzy tygodnie wcześniej w międzynarodowym turnieju karate - Open Traditional Karate-Do World Cup zdobyła srebrny medal w konkurencji kumite indywidualnym.

Silna słaba płeć

A jaka jest? Ma odrobinę ponad 170 cm wzrostu i waży niecałe 60 kg.

Pomimo tego siły ma więcej niż niejeden mężczyzna. Jest skromna i niechętnie mówi o swoich sukcesach. Za to jest ogromnie wdzięczna, tym którzy w nią uwierzyli.

"Każdy ma jakiegoś bohatera. Niektórzy inspirują się sportowcami lub innymi wielkimi tego świata. Dla mnie prawdziwym bohaterem jest moja mama. To ona pracowała na dwa etaty, ale zawsze znajdowała czas i siłę dla mnie. Uczyła mnie literek, czytała mi bajki i szukała ze mną odpowiedniego sportu. To ona zabierała mnie na treningi tenisa stołowego, tańca towarzyskiego i karate tradycyjnego. I to ostatnie okazało się strzałem w dziesiątkę. Zawsze mnie wspierała w każdej mojej decyzji i to w sumie też dzięki niej odniosłam te wszystkie sukcesy.

Karate trenuję od dwunastego roku życia. Na początku u nas Łęknicy. To tam trener uwierzył we mnie, a ja mu zaufałam. No i tak jakoś poszło. W 2014 roku, w wieku osiemnastu lat zdobyłam tytuł młodzieżowej mistrzyni Polski. Wręczenie medalu, to było niesamowite uczucie. Na początku byłam w jakimś amoku czy szoku, dopiero później, gdy stałam na podium, to uwierzyłam w to, że to dzieje się naprawdę.

Niedługo później moja babcia przyszywała do mojej karatogi orzełka. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że mogę z tym Orłem na piersi i polską flagą w dłoni stać na najwyższym podium mistrzostw świata w Genewie. Zdobyłam wtedy złoty medal i to, co czułam to była przede wszystkim ogromna wdzięczność dla najbliższych i trenera, że mi pomogli. Duma z siebie i swojej ciężkiej pracy była w drugiej kolejności.

Później już studiując i trenując we Wrocławiu, zdobyłyśmy z koleżankami drużynowe mistrzostwo w kumite. To była nasza, wspólna ciężka praca.

Moim mottem jest: „Nigdy porażka, zawsze lekcja.” Dzięki takiemu podejściu łatwiej jest znieść przeciwności losu."

(ppor. Julia Rozworowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%