Grudziądz – Od co najmniej trzech lat mieszkańcy centrum Grudziądza toczą nierówną walkę o fundamentalne prawo do nocnego wypoczynku. Źródłem ich udręki jest dyskoteka „Plener” przy Alei 23 Stycznia, której weekendowa działalność na otwartym powietrzu zamienia życie sąsiadów w koszmar. Mimo dziesiątek pism, dwóch wyroków sądowych i interwencji na najwyższym szczeblu państwowym, problem wciąż powracał. Teraz, po latach konfliktu, pojawił się promyk nadziei – strony sporu zasiądą do mediacji.
Dla mieszkańców ulic Toruńskiej, Rybackiej i Alei 23 Stycznia okres letni to czas udręki. W każdy pogodny weekend, od wieczora do wczesnych godzin porannych, z terenu klubu „Plener” dobiega głośna muzyka z basami, komunikaty DJ-a i odgłosy hucznej zabawy.
– Ludzie po prostu przeżywają nocami katusze – czytamy w jednej ze skarg złożonych do Urzędu Miasta. Hałas, którego poziom według amatorskich pomiarów mieszkańców sięga blisko 70 decybeli, wdziera się do mieszkań nawet przy zamkniętych oknach.
Problem dotyka wszystkich – osoby starsze, pracujące, a także rodziny z dziećmi, w tym te opiekujące się osobami ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Mieszkańcy skarżą się na permanentne zmęczenie, stres i problemy z koncentracją. Niektórzy, by zasnąć, zmuszeni są używać stoperów do uszu lub w akcie desperacji opuszczać własne mieszkania na weekend.
– Działalność dyskoteki (...) to totalny brak szacunku – piszą mieszkańcy, podkreślając, że imprezy odbywają się na otwartej przestrzeni, w ścisłej zabudowie mieszkaniowej, co stanowi dla nich naruszenie miru domowego i podstawowych zasad współżycia społecznego.
Determinacja mieszkańców w walce o spokój jest ogromna. Ich działania obejmują pełne spektrum możliwości prawnych i administracyjnych:
Do tej pory głos w dyskusji zabierali głównie mieszkańcy i urzędnicy. Teraz swoje stanowisko przedstawia prezes firmy Maxpro, Michał Pielecki. Twierdzi, że obraz sytuacji przedstawiany w pismach jest niepełny.
– Sąsiedzi nigdy nie byli u nas z jakąś petycją, pismem, z próbami rozmów o załatwieniu tej sprawy – mówi Pielecki.
Zaprzecza również informacjom o godzinach działalności klubu. – Gramy tylko w piątki i w sobotę. (...) W piątki do godziny 3. Nigdy nie gramy dłużej. W sobotę nie gramy dłużej niż 4 – deklaruje, dodając, że głośniej robi się dopiero około godziny 23:00. Podważa także fakt otrzymania mandatów. Twierdzi, że o wyrokach dowiedział się od rzecznika policji, a kary dotyczyły niestawiennictwa osoby, która miała się podawać za przedstawiciela klubu.
Michał Pielecki podkreśla, że podjął już kroki w celu rozwiązania problemu.
– Wysłaliśmy zapytanie do trzech firm, które zajmują się profesjonalnie ustawieniem muzyki – informuje.
– Wysłaliśmy też (...) zapytanie do firmy, która robi ekran akustyczny, żeby przyjechała do nas, wyceniła, sprawdziła możliwości. Jednocześnie przeprasza za incydent, w którym DJ miał prowokować mieszkańców, zapewniając, że pracownik został upomniany.
Po miesiącach wzajemnych oskarżeń i pism, nastąpił nieoczekiwany przełom. Dzięki zaangażowaniu wielu stron udało się doprowadzić do organizacji spotkania mediacyjnego. Rolę mediatora w sporze przyjął radny Roman Sarnowski, który wcześniej nagłaśniał problem mieszkańców w mediach społecznościowych.
– Chcielibyśmy się dogadać i myślę, że pierwszym krokiem byłoby się spotkanie tych wszystkich delegacji – zadeklarował Michał Pielecki, który sam zaproponował organizację mediacji.
Spotkanie, w którym wezmą udział delegacje mieszkańców, przedstawiciele klubu "Plener" oraz władze miasta, ma być szansą na wypracowanie kompromisu. Czy po latach "wojny o ciszę" wreszcie uda się znaleźć rozwiązanie, które pogodzi prawo do prowadzenia biznesu z prawem mieszkańców do spokoju? Nasza redakcja również będzie obecna na spotkaniu, by śledzić przebieg rozmów. Jedno jest pewne – to pierwszy, ale najważniejszy krok w stronę zakończenia tego wyczerpującego konfliktu.
Tak dalej .07:47, 29.07.2025
Niech ktoś mi powie teraz że ta patologia nie jest żałosna , z panią ze wsi pod Grudziądzem ma czele .
zosia08:01, 29.07.2025
Mieszkańcy trzech ulic walczą trzy lata o prawo do spokoju. Poruszyli wszystko i niewiele to dało, a na Strzemięcinie jednej osobie przeszkadza bicie dzwonów kościelnych i trzeba je wyciszyć!!! To jest Grudziądz, takie mamy władze. Tak stają po stronie mieszkańców. Prezydentowi naszego miasta to pewnie obojętne. Prezydent jeżdżący 102km na godzinę po mieście ma pewnie ciekawsze sprawy niż problemy mieszkańców.
Disko szow 09:17, 29.07.2025
Iza z matiza
Wojna o ciszę w sercu Grudziądza: Po latach sporu jest
Iza z matiza
Disko szow
09:17, 2025-07-29
Wojna o ciszę w sercu Grudziądza: Po latach sporu jest
Mieszkańcy trzech ulic walczą trzy lata o prawo do spokoju. Poruszyli wszystko i niewiele to dało, a na Strzemięcinie jednej osobie przeszkadza bicie dzwonów kościelnych i trzeba je wyciszyć!!! To jest Grudziądz, takie mamy władze. Tak stają po stronie mieszkańców. Prezydentowi naszego miasta to pewnie obojętne. Prezydent jeżdżący 102km na godzinę po mieście ma pewnie ciekawsze sprawy niż problemy mieszkańców.
zosia
08:01, 2025-07-29
Wojna o ciszę w sercu Grudziądza: Po latach sporu jest
Niech ktoś mi powie teraz że ta patologia nie jest żałosna , z panią ze wsi pod Grudziądzem ma czele .
Tak dalej .
07:47, 2025-07-29
Prezydent Grudziądza stracił prawo jazdy. Pędził ponad
Potencjalny zabójca, brawo panie Glamowski, dobry dajesz przykład innym, na Waryńskiego 105km to już zupełny brak wyobraźni
Pity
21:21, 2025-07-28