Jak podaje Onet, Daniel S. zginał 25 listopada, kiedy wraz z grupą elitarnego oddziału specjalnego wyruszył na misję rozpoznawczą po rosyjskiej stronie frontu. Zadaniem grupy było dokładne zlokalizowanie rosyjskich wojsk do przygotowanego przez Ukraińców ataku.
Daniel S. ukończył trzy fakultety i liczne szkolenia wojskowe. Zasiadał w radzie znanej fundacji wspomagającej żołnierzy AK. Strzelectwa uczył się w Jednostce Wojskowej GROM. W ukraińskim wojsku był operatorem elitarnej jednostki specjalnej zajmującej się rozpoznaniem - pisze portal Onet.pl.
"Grupa znajdowała się blisko rosyjskich pozycji, kiedy według prawdopodobnych relacji idący przed żołnierzami saper zawadził wykrywaczem metali o minę pułapkę. Saper zginął na miejscu, a idący za nim 35-letni Daniel S. i jego kolega zostali ranni" - czytamy. Portal dodaje, że S. zmarł od odniesionych ran w czasie transportu do szpitala.
Onet pisze, że Daniel S. był osobą o wszechstronnym wykształceniu i zainteresowaniach, od najmłodszych lat zainteresowanym wojskowością. Ukończył trzy fakultety: stosunki zagraniczne, zarządzanie nieruchomościami oraz psychologię kryminalną. Był ratownikiem medycznym, płetwonurkiem, skakał na spadochronie, uprawiał wspinaczkę wysokogórską oraz posiadał licencję pilota dronów. Był instruktorem survivalu oraz strzelectwa sportowego i bojowego.
Tego ostatniego - jak podaje portal - uczył go współtwórca i były dowódca Jednostki Wojskowej GROM płk Krzysztof Przepiórka. "Poznałem go jako młodego, może 13-letniego chłopaka, ponieważ przyjaźnię się z jego ojcem" — wspomina Daniela S. cytowany przez Onet płk Przepiórka. "Obozy militarne, strzelnica, zawsze był obecny, zawsze chciał być blisko nas. Widać było u niego determinację. Miał duże umiejętności. Oprócz strzelectwa, które ze mną uprawiał, zrobiliśmy mu szkolenie wojskowe. Nigdy nie był w Wojsku Polskim, ale mogę to otwarcie i oficjalnie powiedzieć: był lepiej wyszkolony niż większość zawodowych żołnierzy" - dodał.
"Kiedy się zdecydował jechać na wojnę, powiedziałem mu: Daniel, jeśli chcesz jechać, to proszę bardzo, szkól ukraińskich żołnierzy, a na wszystkie świętości proszę cię, żebyś nie jechał na front. Nie miałem pojęcia, że był tak mocno zdeterminowany, żeby zostać żołnierzem" - dodał płk Przepiórka. "On był elitą. Był w jednostce rozpoznawczej. Bez nich nie można prowadzić działań bojowych, bo w wojsku jak nie masz rozpoznania przeciwnika, to walisz na oślep. Chwytał się wszystkiego, ścigał to życie. Był świetnym, fajnym, przyjacielskim duchem. Nie mogę się pogodzić z jego śmiercią. Brakuje mi słów" - powiedział.
Jak podaje Onet, polski ochotnik zostanie pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.(PAP)
mchom/ ok/
0 0
Przez kogo to ta wojna . Szczęścia Na ten nowy rok aby ludzie wkońcu zmądrzeli .