„Kargul, podejdź do płota, jako i ja podchodzę” – któż z nas nie pamięta kultowej scenki z polskiej komedii „Sami swoi”? Właśnie płot czasem bywa tematem uniwersalnym bez względu na problem. Mianowicie w Grudziądzu od kilku już lat mamy w ogrodzeniu przy ul. Czerwonodwornej wielką dziurę. Oczywiście wyrwa taka wielka kiedyś nie była, ale wraz z upływem lat dzisiaj można swobodnie zrobić sobie drogę na skróty. Wystarczy nieco się pochylić, by za chwilę znaleźć się na torowisku kolejowym. Urzędnicy zapewne wiedzą o ubytku w ogrodzeniu, bo postawili tam znak: „ Przejście przez tory zabronione”. Jednak skoro druty „przechodniów” nie zatrzymały to i znak tego nie uczyni. Każdego dnia wielu mieszkańców naszego miasta w taki sposób przechodzi na pobliskie osiedle. Z reguły są to młodzi ludzie przebywający w obrębie garaży przy ul. Pruszyńskiego.
Przechodzenie przez tory kolejowe w niedozwolonych miejscach, w świadomości mieszkańców nie stanowi poważnego problemu. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę z grożącego wówczas niebezpieczeństwa i konsekwencji finansowych oraz prawnych. Osoby korzystające z tzw. „dzikich przejść” łamią prawo o ruchu drogowym i do tego przepisy kolejowe. Grożą za to mandaty, a nawet dalsze konsekwencje prawne.
Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zainteresował się „dzikim przejściem” przy ul. Czerwonodwornej w Grudziądzu?
1 1
Dzień dobry Pani Sylwio,
Kilka ciekawostek. Jest to teren PKP i z pewnością po przeczytaniu tej informacji poinformuje Pani urzędników z PKP o tej sytuacji. Kolejna sprawa. "Wielka dziura", o której Pani wspomina nie ma kilku lat. Powstała na przełomie lat 80 i 90 dwudziestego wieku. To nie wszystko. "Wielka dziura" przez dziesięciolecia zmieniała swą lokalizację migrując w skali mikro. Na załączonych obrazkach można dostrzec miejsca jej występowania.
Na koniec jeszcze mały kamyczek z torowiska do Pani ogródka - garaże znajdują się przy ulicy Stobeusza :P