Fikcja goni fikcję. Radni przegłosowali ZIM – nową „zabawkę” prezydenta Grudziądza

Zgodnie z przewidywaniami, głosami radnych Koalicji Obywatelskiej i radnych zależnych od prezydenta, przegłosowano uchwałę o utworzeniu nowej jednostki budżetowej – Zarządu Inwestycji Miejskich. Mimo miażdżącej krytyki i celnych argumentów opozycji, Maciej Glamowski dopiął swego. Gorzka debata obnażyła sprzeczności w logice prezydenta i utwierdziła w przekonaniu, że ZIM to kolejna fanaberia, za którą zapłacą mieszkańcy. Fikcja goni fikcję, a w kuluarach już huczy o tym, kto wygra ustawiony konkurs na dyrektora.

Wynik głosowania był z góry znany: 14 radnych było "za", 6 "przeciw", a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Maszynka do głosowania zadziałała bez zarzutu, co tylko potwierdza tezę o pełnym uzależnieniu większości rady od prezydenta.

Prezydent sam sobie zaprzecza

Najbardziej jaskrawym przykładem braku logiki w argumentacji prezydenta była obrona Zarządu Dróg Miejskich. Maciej Glamowski, odpierając zarzuty, stwierdził:

"nie rozbija się czegoś, co dobrze chodzi, a zarząd dróg miejskich dobrze funkcjonuje"

Problem w tym, że kilka chwil wcześniej przyznał, iż nowo tworzony ZIM będzie czerpał kadry właśnie z dobrze funkcjonującego ZDM. Jest to klasyczny przykład niszczenia sprawnie działającej komórki w imię tworzenia nowego, niepotrzebnego bytu, który – jak wskazywał radny Przemysław Decker –

"będzie potrzebował minimum roku na to, żeby okrzepnąć"

Prezydent nieudolnie próbował też tłumaczyć finansową katastrofę Grudziądzkiego Holdingu Komunalnego, zrzucając winę na pandemię COVID-19 i wojnę na Ukrainie. To standardowa wymówka Macieja Glamowskiego, mająca przykryć nieudolność w zarządzaniu miejskim majątkiem.

[ZT]97457[/ZT]

Decker punktuje, KO oklaskuje

Radny Przemysław Decker bezlitośnie wypunktował absurdalność pomysłu. Wskazywał, że miasto może wzmocnić inwestycje znacznie taniej i prościej – poprzez reorganizację i dofinansowanie istniejącego wydziału w Urzędzie Miejskim lub rozszerzenie kompetencji ZDM. Zapytał również o konkretne wyliczenia kosztów i etatów, których prezydent nie potrafił w przekonujący sposób przedstawić. Decker słusznie zauważył, że powołanie nowej jednostki

"nie sprawi, że zyskamy na jakości", a jedynie wygeneruje nowe koszty.

W odpowiedzi usłyszeliśmy festiwal pochwalnych przemówień ze strony radnych Koalicji Obywatelskiej. Przewodniczący Rady, Szymon Gurbin, nazwał ZIM  "inwestowaniem w jakość, zarządzania inwestycjami", a inni radni mówili o "dobrym kierunku" i "inwestycji w rozwój miasta". Tych peanów na cześć prezydenckiego pomysłu nie dało się słuchać.

Fikcyjny konkurs i bizantyjska struktura

Prezydent zadeklarował, że w ZIM ma docelowo pracować 13 osób. To kolejna fikcja. Statut nowej jednostki, na co zwrócił uwagę radny Krzysztof Kosiński, pozwala na powołanie dyrektora, jego zastępców i kierowników w liczbie mnogiej. Prosta arytmetyka podpowiada, że przy co najmniej jednym dyrektorze, dwóch zastępcach i dwóch kierownikach, do realnej pracy zostaje zaledwie garstka urzędników.

Co więcej, statut przewiduje, że to prezydent powoła dyrektora. Choć oficjalnie ma się to odbyć w drodze konkursu, to jak nieoficjalnie dowiedział się nasz portal, jest to czysta formalność. Już dziś wiadomo, że konkurs ma wygrać (wiemy kto) jeden z obecnych dyrektorów Zarządu Dróg Miejskich. W ten sposób rozwiąże się wewnętrzne problemy w ZDM, a koszty tej operacji poniosą, jak zwykle, mieszkańcy Grudziądza.

[ZT]97988[/ZT]