Po kilkumiesięcznej przerwie polska polityka ponownie weszła w tryb kampanijny. Wybory prezydenckie zostały już oficjalnie ogłoszone. Kolejnego prezydenta wybierzemy 18 maja.
Lider PiS-u po partyjnym castingu postanowił, że ich kandydatem będzie Karol Nawrocki. Osiem lat rządów, które doprowadziły do zapaści sądownictwa, upartyjnienia mediów i instytucji publicznych oraz niezliczonej liczby afer, sprawiły, że szyld partii stał się obciążeniem. Dlatego wymyślono chwyt polegający na nazwaniu go kandydatem obywatelskim. Jego obywatelskość polega jednak tylko na tym, że został wskazany przez obywatela Kaczyńskiego.
KO drugą szansę dała Rafałowi Trzaskowskiemu. W 2020 r. przegrał on w drugiej turze. Teraz zadanie wydaje się prostsze, ale po porażce Kamali Harris w wyborach w USA coraz więcej osób podchodzi z rezerwą do przedwyborczych sondaży.
Kandydaci PiS-u i KO, choć wiele ich różni, mają jedną wspólną cechę. Jest nią silna zależność od lidera partii politycznej. Ten sam problem dotyczył zarówno obecnego, jak i poprzedniego prezydenta. Bronisław Komorowski zastosował weto jedynie cztery razy wobec ustaw koalicji PO-PSL, a Andrzej Duda zawetował zaledwie dwanaście ustaw przyjętych przez PiS.
Tego problemu nie ma Szymon Hołownia. Jest liderem partii, którą sam stworzył, i pozostaje niezależny, gdyż nie ma nad sobą żadnego szefa. Nie będzie dzwonił do premiera czy prezesa z pytaniem, jaką decyzję podjąć. „W tak silnie podzielonej Polsce prezydent nie powinien być ani po stronie premiera, ani prezesa, ale ma być po stronie ludzi” – uważa marszałek Hołownia.
Trudno dziś przewidzieć, kto zostanie kolejnym prezydentem Polski, ale z całą pewnością czeka nas dynamiczna i pełna zwrotów kampania wyborcza.
Hołek21:10, 29.01.2025
1 0
Do kogo dzwonił już lekarz?