Prezydent zlekceważył Radnych? Budynek „T” przekazany Uczelni wbrew Planowi Naprawczemu

Dziś w Grudziądzu (19.11) miało być święto edukacji. W siedzibie Publicznej Uczelni Zawodowej podpisano ważną umowę na remont nowej siedziby. Jednak radość z rozwoju uczelni przyćmiewa potężny zgrzyt na linii Ratusz – Szpital. Radni i pracownicy lecznicy pytają wprost: dlaczego Prezydent lekką ręką rezygnuje z milionów, które miały ratować zadłużony szpital?

Uroczystość w cieniu kontrowersji

Zacznijmy od faktów. W siedzibie PUZ przy ul. Czarnieckiego 5/7 uroczyście podpisano umowę z wykonawcą robót budowlanych. Firma „AGAD” z Torunia zajmie się adaptacją budynku „T” (dawna administracja szpitala przy ul. Rydygiera) na nowoczesne centrum dydaktyczne. To świetna wiadomość dla studentów i przyszłości akademickiego Grudziądza – uczelnia zyska sale wykładowe, laboratoria i aule.

Niestety, to, co dzieje się za kulisami tej inwestycji, budzi poważne wątpliwości.

Gdzie podziało się 17 milionów dla Szpitala?

Podczas gdy Prezydent ściskał dłonie wykonawcom, radny Roman Sarnowski zwołał konferencję pod szpitalem, punktując niekonsekwencję władz miasta.

[ZT]99011[/ZT]

Przypomnijmy:

• Plan Naprawczy Szpitala, który radni przyjęli jednogłośnie, zakładał, że budynek „T” będzie dzierżawiony uczelni komercyjnie.
• Szacowany czynsz: ok. 70 tys. zł miesięcznie.
• Zysk przez 20 lat: ok. 17 milionów złotych (nie licząc waloryzacji!).

Dziś okazuje się, że plan trafił do kosza. Prezydent zdecydował o nieodpłatnym użyczeniu budynku. Szpital, który tonie w długach (zobowiązania wymagalne sięgają 220 mln zł), nie zobaczy z tytułu czynszu ani złotówki.

"To był czysty pieniądz dla szpitala. (...) Prezydent nie zmieniając uchwały zdecydował inaczej. Tym samym zlekceważył decyzję radnych" – grzmiał radny Sarnowski.

Głos zrozpaczonych pracowników: „Oddane za darmo”

Do naszej redakcji dotarł list od pracownika szpitala, który nie kryje rozgoryczenia. Administracja musiała opuścić budynek „T” i przenieść się do innych lokalizacji (budynki U, N, M), co wiązało się z chaosem i kosztami.

"Aktualnie budynek jest oddany za darmo, szpital nie zarobił na tym ani złotówki, administracja się przeniosła (...), poniosła ogromne nakłady finansowe w związku z remontem starych pomieszczeń" – czytamy w liście od pracownika.

Prezydent się broni: „To wina przepisów”

Zapytaliśmy Prezydenta Macieja Glamowskiego o powody tej nagłej zmiany. Włodarz tłumaczy, że dzierżawa była niemożliwa ze względu na stanowisko Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Prezydent zapewnia, że Szpital nie straci, bo otrzyma „jednorazowy zastrzyk” w wysokości 8-10 milionów złotych jako zwrot za poniesione nakłady. Glamowski przekonuje, że patrzenie na sprawę przez pryzmat utraconego czynszu to „droga donikąd”, bo korzyścią dla miasta jest sama obecność uczelni i możliwość pozyskiwania funduszy unijnych.

Jednak radni pytają: Skoro zmieniono zasady gry, dlaczego nie zapytano o zdanie Rady Miasta, która zatwierdzała Plan Naprawczy?. Decyzje zapadły w zaciszu gabinetów, z pominięciem procedur demokratycznych.

Komentarz Redakcji: Szpital spisany na straty?

Nie ma wątpliwości – Publiczną Uczelnię Zawodową trzeba wspierać. To szansa dla młodzieży i prestiż dla Grudziądza. Jednak budowanie sukcesu uczelni na gruzach finansów szpitala budzi sprzeciw.

Działania Ratusza wyglądają chaotycznie. Z jednej strony mamy ambitne plany akademickie, z drugiej – szpital, który jest „studnią bez dna”. Prezydent zdaje się umywać ręce, sugerując, że długi lecznicy to problem rządu i systemowej reformy służby zdrowia, a nie miasta.

Patrząc na projekt budżetu na 2026 rok, w którym próżno szukać środków na ratowanie szpitala, można odnieść wrażenie, że dla obecnych władz Szpital w Grudziądzu jest już pacjentem, którego nie da się uratować.

Czy cena za rozwój PUZ musiała być tak wysoka? Będziemy dalej przyglądać się tej sprawie.

Poniżej video z konferencji prasowej na terenie PUZ: