Ratusz o awarii BIP z 14 listopada: „To było zaplanowane”. Odpowiadamy: To nie dezinformacja, to brak profesjonalizmu!

Otrzymaliśmy oficjalną odpowiedź Urzędu Miejskiego w sprawie niedostępności Biuletynu Informacji Publicznej, do której doszło 14 listopada. Zamiast prostego „przepraszamy za usterkę”, Ratusz idzie w zaparte: awaria była… „kontrolowana”, a ostrzeganie mieszkańców przed błędami na stronie to według urzędników „szerzenie dezinformacji”. Czas na kilka słów prawdy.

[ZT]98909[/ZT]

Przypomnijmy fakty: rankiem 14 listopada mieszkańcy próbujący wejść na stronę bip.grudziadz.pl witani byli wielkim czerwonym wykrzyknikiem i komunikatem przeglądarki o „połączeniu, które nie jest prywatne”. W odpowiedzi na naszą publikację Ratusz przysłał pismo, w którym tłumaczy, że „proces migracji przebiegł prawidłowo”, trwał „zaledwie dwie godziny”, a sytuacja była „nie do uniknięcia”.

Czyżby?

„Nie do uniknięcia”? Informatycy są innego zdania

Urzędnicy twierdzą, że błąd certyfikatu był „nie do uniknięcia z technicznego punktu widzenia”. To tłumaczenie, które w świecie profesjonalnego IT wywołuje jedynie uśmiech politowania.

Szanowni Państwo z Ratusza, profesjonalna migracja usług czy wymiana certyfikatów odbywa się w tle. W XXI wieku standardem jest przeprowadzanie prac technicznych tak, by użytkownik końcowy nawet ich nie zauważył. A jeśli już konieczne jest wyłączenie serwisu, to na stronie wyświetla się profesjonalna plansza: „Trwają prace serwisowe, wracamy za chwilę”, a nie systemowy komunikat o błędzie, który sugeruje atak hakerski.

Twierdzenie, że przez dwie godziny mieszkańcy musieli oglądać błąd NET::ERR_CERT_COMMON_NAME_INVALID, bo „tak musi być”, jest po prostu nieprawdą. Skąd użytkownik wchodzący na stronę 14 listopada miał wiedzieć, że to Wasza „zaplanowana migracja”, a nie faktyczne przejęcie witryny, skoro nikt go o tym nie uprzedził?

Gdzie były służby prasowe?

Ratusz zarzuca nam szerzenie dezinformacji. To kuriozalne oskarżenie. Dezinformacją jest właśnie brak rzetelnej informacji ze strony miasta.

Prezydent Grudziądza zatrudnia całą rzeszę urzędników, w tym sztab ludzi odpowiedzialnych za komunikację. Jeśli planowano prace, które "z technicznego punktu widzenia" miały wyłączyć BIP na dwie godziny i straszyć ludzi błędami bezpieczeństwa, to dlaczego nigdzie nie pojawił się oficjalny komunikat? Wystarczył krótki post w mediach społecznościowych czy informacja na stronie głównej miasta. Tego zabrakło.

To nie my straszyliśmy mieszkańców. To Wasza strona wyświetlała komunikat: „Hakerzy mogą próbować wykraść Twoje dane”. My tylko pokazaliśmy to, co widział każdy grudziądzanin próbujący załatwić sprawę urzędową tamtego ranka. Nazywanie tego dezinformacją to próba odwrócenia kota ogonem i przykrycia własnych zaniedbań.

Dziennikarstwo w czasach Internetu, a nie gołębi pocztowych

W piśmie czytamy również zarzut, że redakcja nie zwróciła się z pytaniami do Urzędu przed publikacją, co rzekomo narusza zasady rzetelności.

Szanowni Urzędnicy, czasy prasy drukowanej, kiedy na odpowiedź czekało się tygodniami, a news żył trzy dni, dawno minęły. Żyjemy w dobie mediów cyfrowych. Gdy strona miejska nie działa, mieszkańcy chcą wiedzieć dlaczego teraz, a nie za kilka tygodni, kiedy łaskawie wpłynie odpowiedź z biura prasowego. Trudno wymagać od redakcji, by wstrzymywała informację o awarii kluczowego systemu miasta w oczekiwaniu na pismo, które – jak pokazuje praktyka – często przychodzi po długim czasie.

Naszym obowiązkiem jest informowanie o tym, co dzieje się w mieście w czasie rzeczywistym. Jeśli strona Ratusza "leży", to jest to fakt, o którym piszemy natychmiast.

Podsumowując: Zamiast szukać winnych w mediach i rzucać oskarżeniami o dezinformację, sugerujemy, aby Ratusz po prostu robił to, do czego został powołany. Następnym razem prosimy o:

1. Profesjonalne przeprowadzenie prac technicznych (bez straszenia ludzi błędami).
2. Uprzednie poinformowanie mieszkańców o utrudnieniach.

Tylko tyle i aż tyle. Wtedy żaden "krytyczny artykuł" nie będzie potrzebny.